Odkryj w sobie pragnienie modlitwy

Jeżeli chcemy prowadzić autentyczne życie duchowe, trzeba nam najpierw zauważyć i docenić nasze pragnienie pełniejszej i głębszej modlitwy. Jest ono arem Jezusa. Nie byłoby w nas tego pragnienia bez działania Jego Ducha. Docenić pragnienie modlitwy to poczuć się zaproszonym do intymnej więzi z Bogiem.

Pragnąć modlitwy to pragnąć Boga. Docenić pragnienie modlitwy to być za nie Bogu wdzięcznym. On o mnie nie zapomniał mimo moich życiowych zagubień i wewnętrznego nieuporządkowania. Mimo moich grzechów i niewierności zaprasza mnie do głębszego zjednoczenia z sobą.

Docenienie pragnienia modlitwy oraz wdzięczność za nie wyrazi się w tym, że potraktujemy je na serio, z całą powagą, której ono wymaga. Jeżeli tak często bywamy niezadowoleni z naszej modlitwy, z czasu poświęconego na nią, z jej owoców, to może właśnie dlatego, że lekceważymy nasze pragnienie modlitwy, nie troszcząc się o jego rozwój i pogłębienie. Pragnienie modlitwy jest ziarnem, które może wzrastać i wydawać owoce tylko na glebie użyźnionej przez nasze duchowe zaangażowanie, wysiłek i ofiarę.

Oczyścić pragnienie modlitwy
Wziąć na serio nasze pragnienie modlitwy to odkryć najpierw jego zasadniczą treść. Co ono w sobie zawiera? Skąd wypływa? Ku czemu albo ku komu nas prowadzi? Oto bardzo ważne pytania, które mogą nam pomóc w oczyszczeniu naszej modlitwy z elementów ucieczki od życia. Modlitwa nie może być nigdy alternatywą dla zaangażowania w ludzkie życie pełne trudności, ciężarów i zmagań. Ona musi być głęboko osadzona w realiach codzienności.

Pragnienie modlitwy jest dane człowiekowi właśnie po to, aby mógł on wejść w zażyłą relację z Bogiem, aby w Bogu odnalazł własne życie z tym wszystkim, co ono z sobą niesie: wielką radość i nadzieję, jak również ciężary, obowiązki i krzyże.

Jest wielu ludzi, którzy noszą w sobie głębokie rozczarowania życiowe: ludzką miłością, rodzicielstwem, przyjaźnią, pracą zawodową, polityką, współczesną cywilizacją. W takiej sytuacji łatwo rodzą się „pragnienia duchowe” będące próbą ucieczki od twardej rzeczywistości życia, które mają uśmierzać ból rozczarowania. Jednak samo rozczarowanie życiowe, choć może stać się bodźcem do poszukiwania głębszej modlitwy, nie jest nigdy jej źródłem.

Z rozczarowaniem winno iść w parze choćby najmniejsze pragnienie duchowe: pragnienie Boga. Aby rozpocząć życie modlitewne, nie musimy jednak pragnąć Boga z czystej, całkowicie bezinteresownej miłości. Do takiej miłości będziemy stopniowo dorastać, jeżeli pozostaniemy Bogu wierni.

Aby się modlić, wystarczy nam pragnąć Boga „dla naszego życia”: jako Lekarza w naszych zranieniach; jako Przewodnika w naszych rozlicznych zagubieniach i zagmatwaniach życiowych; jako miłującego Ojca, który przebaczy nam to, czego sami sobie nie możemy przebaczyć; jako sprawiedliwego Sędziego, który będzie rozjemcą w naszym skłóceniu ze światem i z ludźmi; jako „Miejsca” ukojenia i pocieszenia w naszym utrudzeniu i zmęczeniu życiowym; jako „Mądrości” odsłaniającej przed nami ukryty sens rzeczy najprostszych, a przez to najtrudniejszych.

Pragnienie modlitwy, pragnienie Boga to głębokie pragnienie duchowe. Jest to jednak duchowość, w której obecny pozostaje żywy człowiek z jego wszystkimi potrzebami, nadziejami, problemami i krzyżami. Jeżeli Bóg daje nam pragnienie modlitwy, to właśnie po to, byśmy dzięki sile Jego łaski przemieniali, naprawiali i leczyli nasze życie, czyniąc je coraz bardziej ludzkim. Bóg bowiem pragnie, aby nasze życie stawało się lepsze, sensowniejsze i szczęśliwsze.

Józef Augustyn SJ

Polecamy:

                                   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *