Modlitwa rachunku sumienia i walka ze złymi duchami

Bóg chce dobra dla nas w sposób absolutnie pewny. Niestety, złe duchy z całą mocą sprzeciwiają się temu zbawczemu planowi Boga. Toczą przeciw nam uporczywą i podstępną walkę. My zaś stoimy na rozdrożu.

Nasza sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, iż to my sami jesteśmy też wewnętrznie podzieleni. Cała „najgłębsza głębia” każdej ludzkiej osoby lgnie ku jedności z Bogiem. Jednak prawdą jest, że także cały znaczny dział naszych podzielonych serc, zwany starym lub cielesnym człowiekiem w nas, lgnie do wyżycia się i spełnienia w pożądaniach. Dosadnie tę naszą dramatyczną sytuację przedstawił św. Paweł w Liście do Rzymian, zwłaszcza w rozdziale siódmym.

Natomiast w Liście do Efezjan (6, 10-20) wezwał wszystkich kroczących drogą Chrystusa do przyodziania się w zbroję Bożą i do toczenia zwycięskiej walki z przeciwnymi nam mocami na wysokościach:
W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi.
Obleczcie pełną zbroję Bożą,
byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła.
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału,
lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom,
przeciw rządcom świata tych ciemności,
przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.

Diagnoza jest jasna. W całodziejową walkę z nami wdał się nie lada przeciwnik. Reakcją na ten stan rzeczy winno być z naszej strony pielęgnowanie postawy czuwania i czujności. To sam Jezus Chrystus jako pierwszy nalega: Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli stanąć przed Synem Człowieczym (Łk 21, 36), zaś św. Paweł jedynie konkretyzuje Jezusowe naleganie:

Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą,
abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.
Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą
i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość,
a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju.
W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę,
dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego.
Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha,
to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania.
Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!
Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością.

List do Efezjan odsłania w pierwszym rzędzie, to oczywiste, wspaniałe dzieło ocalającej nas miłości Boskich Osób, jednak pod koniec listu św. Paweł nie omieszkał zdemaskować Złego i określić, co należy czynić, by mu nie ulec. To prawda, że nigdy nie należy wyolbrzymiać jego siły, ale tym bardziej nie wolno lekceważyć jego złośliwych zamiarów. Należy wystąpić do walki, biorąc wpierw na siebie pełną zbroję Bożą (por. Ef 6, 11. 13). Codzienny rachunek sumienia nie stanowi pełnej zbroi Bożej, to oczywiste, ale na pewno jest on wielkiej wagi kwadransem, w którym stajemy do walki, przepasując biodra nasze prawdą.

Nie ma dla człowieka nic droższego ponad prawdę, nie ma też nic bardziej zagrażającego ponad kłamstwo. Jezus powiedział krótko: Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 31-32). Praktykując codzienny rachunek sumienia, wydatnie pomagamy sobie żyć w Prawdzie, która tożsama jest z Miłością.

Nie jesteśmy najpierwszym źródłem nieprawości. Nie człowiek jako pierwszy powziął buntowniczą myśl, a odpowiedzialność za grzechy przez nas popełniane rozkłada się na innych współwinnych. Wśród sprawców naszego uwikłania w grzech Boże Objawienie wskazuje przede wszystkim upadłych Aniołów (por. Łk 10, 17; Ez 28, 1-2. 6. 12-19; Iz 14, 12-16), a następnie Pierwszych Rodziców (por. Rdz 3, 1-7).

W struktury grzechu wciągani jesteśmy jako uczestnicy danej kultury czy cywilizacji. Słusznie możemy poczuć się odbarczeni przez to, że poważnie warunkuje nas dziedziczne skażenie ludzkiej natury, owa łatwość odwracania się od Boga i brania zła za dobro.

Tłumaczy nas w pewnej mierze także presja uparcie szerzonych błędnych ideologii i pogańskiego stylu życia wielu. Jednak w końcu winniśmy uczciwie przyznać, że potrafimy być sprawcami zła. Ponosimy osobistą odpowiedzialność za uczynione zło i za zaniedbanie dobra. Unikając skrajnych stwierdzeń – demonizujących człowieka albo go naiwnie uniewinniających – staramy się brać odpowiedzialność za to zło, które dobrowolnie wybieraliśmy w danym dniu. Rzetelnie uznajemy przyczynowy związek między swymi grzechami i przykrym poczuciem, że marniejemy: Zaprawdę, nasze przestępstwa i grzechy nasze ciążą na nas, my wskutek nich marniejemy (Ez 33, 10). Nade wszystko jednak pielęgnujemy nadzieję na zwycięstwo nad grzechem. Jest bowiem pewne, że ilekroć pytamy Boga: Jak możemy się ocalić?, to On i nam – podobnie jak Izraelitom – za każdym razem odpowie: Na moje życie! (…) Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! Czemuż to chcecie zginąć, domu Izraela? (Ez 33, 11).

Bóg naprawdę jest miłośnikiem życia (por. Mdr 11, 26). Jego pasja ocalania człowieka nieustannie podtrzymuje nas w trudnym dziele odnoszenia zwycięstwa nad grzechem, szatanem i nad swym bałwochwalczym egocentryzmem.

Krzysztof Osuch SJ


Polecamy:

                                            

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *